O PROJEKCIE

CZYM JEST SOLOWOMANCYCLIST

o projekcie

Poprzez moją podróż pragnę zachęcać ludzi, a zwłaszcza kobiet, do odbywania podróży, tych zewnętrznych i wewnętrznych oraz pokonywania własnych słabości i lęków. Według mnie podróż to parabola ludzkiego życia. W jej trakcie popełniamy błędy, uczymy się, poznajemy inne kultury i spojrzenia na świat, zderzamy światopoglądy i uczymy tej otwartości innych. Dzięki analizie tego, co widzimy, co czujemy, z czym się zderzyliśmy, burzymy tkwiące w nas głęboko stereotypy, pokonujemy podświadomą niechęć do innego, do tego, co obce i nieznane, a tym samym stajemy się bardziej otwarci, tolerancyjni, uważni i odważni. Bycie lepszym niż wczoraj, dążenie do samorozwoju i kreowania swojego życia we własny sposób, to najważniejsze zadania postawione przed każdym człowiekiem. Chciałabym, żeby mój projekt pomógł ludziom znaleźć odwagę w sobie po to, by rozpocząć swoją własną podróż, a tym samym choć odrobinę, zmienić ten świat na lepsze.

DLACZEGO WYBRAŁAM ROWER I AMERYKĘ

start

Podróż to wyjście poza swoje ego, poza siebie. Myślę, że to zawsze boli – fizycznie i psychicznie. Jak nie boli, to znaczy, że robisz coś nie tak, że to nie podróż tylko wygodne wakacje. Mówią, że życie to podróż. Jeśli to prawda, to tak jak w życiu, każdy musi wybrać swoją ścieżkę i rodzaj podróży. Dlaczego ja wybrałam rower i solo podróż przez Amerykę? Chyba lubię intensywnie żyć. Rower w przeciwieństwie do auta czy autobusu jest wolny i trzyma cię blisko przyrody oraz ludzi, ale jednocześnie jest na tyle szybki, że pozwala się przemieszczać w miarę sprawnie. Nie musisz targać wszystkiego na plecach i tym samym możesz wziąć więcej rzeczy, być samowystarczalnym. Rower to wolność, ale przede wszystkim ciężka praca. Rower stał się moim życiem, ale to tak naprawdę tylko narzędzie. Ty możesz wybrać inne albo ruszyć pieszo. Możesz ruszyć do Ameryki, ale równie dobrze do pobliskiego kraju czy miasta. To nie ma żadnego znaczenia. To, co się liczy to przekraczanie barier w sobie, to praca nad sobą, odkrycie swojego powołania i podążanie wytyczona ścieżka. Ale przede wszystkim to bycie uważnym i czujnym na życie, które dzieje się właśnie tu i teraz.

JAKI JEST CEL

co dalej

Moim celem jest przejechać samotnie na rowerze cały kontynent amerykański od koła podbiegunowego na Alasce do najbardziej wysuniętego na południe miasta świata – Ushuaia w Argentynie, pokonując w ten sposób około 27 000 kilometrów. Tym samym chciałabym zostać pierwszą kobietą na świecie, która jadąc bez przerwy, dokona tego podczas samotnej wyprawy rowerowej. Moja trasa wiedzie przede wszystkim przez góry – w Ameryce Północnej przez Kordyliery, w Ameryce Południowej przez Andy – najdłuższe pasmo górskie świata. W trakcie przejazdu nie korzystam praktycznie z hoteli ani hosteli. W głównej mierze śpię pod namiotem lub w hamaku, rozbijałam się „na dziko ” w USA i Kanadzie. Podróżuje z własnych oszczędności, dorywczej pracy, pomocy wspierających mnie ludzi, a także finansowania crowdfundingowego. W czasie mojej dotychczasowej, 2-letniej podróży pokonałam rowerem z sakwami i bez profesjonalnego sprzętu ponad 15 000 kilometrów. Ponadto, sterowałam żaglowcem na Morzu Cortez, mimo że nie miałam żadnej licencji, nauczyłam się języka hiszpańskiego i zostałam tłumaczem-okulistą w szpitalu indiańskim w Chiapas, ratowałam jaja żółwi przed kłusownikami i uczyłam się jak otwierać kokosy maczetą, choć dla Latynosów biała kobieta i maczeta, to jak proszenie się o kłopoty. Wyciągałam swój rower z przepaści, zrobiłam licencję nurkowania i pływałam z żółwiami oraz rekinami w Morzu Karaibskim, karmiłam z ręki małpki, jeździłam konno po dżungli. Byłam nielegalnym imigrantem w Meksyku i Hondurasie, przejechałam najgroźniejsze regiony Meksyku i Gwatemali, w tym kilka blokad wymuszających haracz w górach indiańskich. Byłam wyzywana od gringo, blokowano mi drogę i straszono, w regionach, w których kobiety nie mogą jeździć na rowerze, byłam okradziona z całego sprzętu elektronicznego, napastowana przez mężczyzn, w tym policję, ale mimo wszystko wciąż się nie poddaję i jadę w stronę Argentyny. Ponoć wszechświat pomaga tym, którzy mają odwagę brać, nie boją się porażki i sami potrafią się o siebie zatroszczyć!