Alaska

Alaska

SOLOWANCYCLIST

Stawiając swoje pierwsze kroki w moim Nowym Świecie, nie wiedziałam jeszcze, na co w ogóle się porywam i czym właściwie jest ta moja wyprawa. Tak naprawdę nie wiedziałam nawet, czy chcę podróżować, czy chcę to robić na rowerze, ani nawet po co. Byłam bardzo naiwna i pełna lęku. Potwornie wielkie odległości zaczęły mnie przytłaczać, a mój mały, jednoosobowy namiot tunelowy wydawał się pułapką. Na szczęście nie byłam wtedy jeszcze sama. Wraz z Martą udało mi się przejechać całą trasę od Anchorage do Coldfoot za kołem podbiegunowym. Jazda w grupie jest zawsze łatwiejsza. Przebywając z drugą osobą, nawet przez chwilę nie odczuwałam strachu. Niestety są też minusy takiego podróżowania. Jadąc z Martą, niestety musiałam się dostosować do jej planów, a ona nie chciała poświęcić całego urlopu na przejazd Dalton Highway do morza. Musiałam więc zrezygnować z mojego marzenia, jakim było dojechanie do Prudhoe Bay. Jadąc w grupie, nie jesteś sam. Zawsze jesteś odpowiedzialny za innych. Nie wolno ich porzucać.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Czym jest Alaska?

To największy (liczący ponad 1 700 000 km² ) stan USA, urzekający przede wszystkim krajobrazami, przestrzenią, dzikością i niezwykłymi górami, m.in.: Brooksa, Wranglera, które stanowią odcinek pasm górskich północnych Kordylierów. Poprzecinane licznymi rzekami oraz zalane jeziorami skradają serce niejednemu podróżnikowi. Alaska to przede wszystkim przyroda: góry, wzgórza, lodowce, zwierzęta: niedźwiedzie, łosie, liczne ptaki. To cisza przerywana wyciem wilków nocą. A czasami beznocą, bo noc na Alasce latem przychodzi na zaledwie 2-3 godziny. Alaska to polowania, to połowy łososi, to psy zaprzęgowe i miliony innych szczegółów, które powodują, że stan ten tylko w teorii przynależy do Stanów Zjednoczonych – jego mieszkańcy czują się przede wszystkim Alaskaninami.

Odcinki dla rowerzystów godne polecenia

Park Narodowy Denail

Park Narodowy Denali. Wewnątrz parku biegnie malownicza, licząca 150 km trasa, zamknięta dla pojazdów samochodowych. Przejeżdżają nią jedynie shuttle busy załadowane turystami i od czasu do czasu jacyś nawiedzeni rowerzyści (LOL). Denali to takie must see Alaski. Z ciekawostek: możesz tu zaliczyć szkolenie, jak postępować z niedźwiedziami, jak obronić się przed ich atakiem, a przede wszystkim, jak chronić niedźwiedzie przed kontaktem z ludźmi (bo niestety zwykle to dla nich te spotkania kończą się tragicznie). Denali było dla mnie pierwszym miejscem, w którym zobaczyłam niedźwiedzie w środowisku naturalnym. Wtedy jeszcze z daleka, u brzegu rzeki, gdzie łowiły ryby. Potem było już tylko bliżej i bliżej… Ale to inna historia. Generalnie, wszystkich turystów straszy się tu niedźwiedziami, twarde dane mówią jednak co innego. Na Alasce najczęstszą przyczyną śmierci z powodu kontaktu z fauną jest… zderzenie z łosiem lub atak tego zwierzęcia! Na całą moją podróż po Alasce styczność z niedźwiedziem miałam tylko raz, właśnie w Denali. Tak że nie martw się na zapas i zaopatrz się jedynie w bear spray. Co prawda przewożenie gazu pieprzowego w samolocie jest nielegalne, ale możesz zakupić go na miejscu. Każdy Wallmart ma ich tony na składzie, więc nie zawracaj sobie tym głowy w Polsce.

To największy (liczący ponad 1 700 000 km² ) stan USA, urzekający przede wszystkim krajobrazami, przestrzenią, dzikością i niezwykłymi górami, m.in.: Brooksa, Wranglera, które stanowią odcinek pasm górskich północnych Kordylierów. Poprzecinane licznymi rzekami oraz zalane jeziorami skradają serce niejednemu podróżnikowi. Alaska to przede wszystkim przyroda: góry, wzgórza, lodowce, zwierzęta: niedźwiedzie, łosie, liczne ptaki. To cisza przerywana wyciem wilków nocą. A czasami beznocą, bo noc na Alasce latem przychodzi na zaledwie 2-3 godziny. Alaska to polowania, to połowy łososi, to psy zaprzęgowe i miliony innych szczegółów, które powodują, że stan ten tylko w teorii przynależy do Stanów Zjednoczonych – jego mieszkańcy czują się przede wszystkim Alaskaninami.

Dalton Hightway

To kultowa trasa prowadząca z Fairbanks aż do samego morza na północy. Pełna olbrzymich ciężarówek zaopatrujących jedną z największych w USA rafinerii. Wjazd samochodów osobowych jest tu jednak ograniczony. Ze względu na bardzo złą jakość nawierzchni, nie zaleca się tej trasy bez auta z napędem na cztery koła. Nie jest zbyt ruchliwa, posiada duże pobocze, a odcinki północne powalają widokiem nieskalanej przyrody. Dla mnie trasa ta była prawdziwą Alaską, bez turystów, bez miast i miasteczek. Tutaj moja kolejna drobna porada: kup aktualną mapę na miejscu. My chciałyśmy być przygotowane i zaopatrzyłyśmy się w nią jeszcze w Polsce. Kilka razy jednak zdarzyło się, że chciałyśmy kupić żywność w miasteczku, które istnieje tylko na papierze! Tak że ostrożnie z tym, zwłaszcza że na Alasce odległości pomiędzy miasteczkami są powalające, tym bardziej na srogiej północy. O wodę nie musisz się martwić – krystalicznie czysta spływa z lodowcowych potoków. Masz więc trzy możliwości: wozić wiele litrów butelkowanej (bez sensu), zakupić filtr i używać go, kiedy tylko masz ochotę (zalecane) lub po prostu pić prosto z rzeki. Przed tą ostatnią opcją ostrzegają w Visitor Centre, twierdząc, że jest szansa natrafienia na jakąś groźną bakterię i zatrucia. Ale ja czasem piłam prosto ze strumienia i było ok. Tak naprawdę jedyne zagrożenie jest takie, że gdzieś u biegu nurtu padnie zwierzę i jego rozkładające się ciało będzie zanieczyszczać wodę. Niebezpieczeństwo jest jednak czysto hipotetyczne, bo truchło w mgnieniu oka zostanie zjedzone przez niedźwiedzie, wilki, szakale, kojoty, sępy, orły czy inne drapieżniki i padlinożerców. Nie ma tu też wiele pastwisk i bydła wpływającego na czystość wód, tak że w mojej skromnej opinii, woda ta jest setki razy czystsza niż jakakolwiek chemicznie oczyszczana i naładowana chlorem w naszych miastach.

Gry Wranglera

Moje ulubione góry położone są w południowo-wschodniej części Alaski. Pedałowanie oraz polowanie na ich terenach to jedne z najpiękniejszych doświadczeń, jakie miałam szansę przeżyć w tym stanie. Musisz wiedzieć, że na Alasce każdy ma broń i każdy chce pochwalić się nią przez znajomymi, zwłaszcza przed kobietami z Polski 😀 Tak że wiedz, że z pewnością zostaniesz zaproszony do strzelania do tarczy, oglądania szafy pancernej gospodarza, a jeśli masz szczęście, również do wspólnego polowania. Oczywiście nie musisz strzelać do zwierząt. Ja z zasady nie zabijam ich dla zabawy i polecam ten tok myślenia wszystkim, nie tylko na Alasce. Gdy wracałam z pierwszego w życiu polowania, mój gospodarz kierujący ciężarówką miał stłuczkę. Tak, przyroda się zemściła i na drogę wyskoczył nam… łoś! Przekonałam się wówczas na własnej skórze, jak niebezpieczne może to być spotkanie. Samiec łosia ma jakieś dwa metry plus poroże i waży zapewne z tonę. Nasze życia zawdzięczmy jedynie temu, że kierowca jechał bardzo powoli, zdając sobie sprawę, że po zmroku zagrożenie jest ogromne. Samochód miał skasowany przód, ale my dojechaliśmy cali do domu. Niestety nie można tego samego powiedzieć o łosiu, który ze złamaną nogą uciekł szybko do lasu. Nie mogliśmy mu w żaden sposób pomóc.

Lodowce

Cały obszar na południe od Anchorage pełen jest lodowców, tak że polecam tam przejażdżkę, a najlepiej, jeśli tylko masz pieniądze, przepłynięcie łodzią. Ponoć niezapomniane przeżycie. Ja na swój lodowiec wybrałam Matanuska Glacier. Jest to największy na Alasce lodowiec, jaki możesz zobaczyć z samochodu lub z roweru – ma 26 mil długości i 4 mile szerokości. Jego teren znajduje się w prywatnych rękach, nie obowiązuje tu bilet na parki narodowe w USA, musisz więc zapłacić jakieś 30 dolarów. Dzięki uprzejmości właściciela udało mi się nie tylko dostać na ten lodowiec za darmo, ale przede wszystkim spać w namiocie w najlepszym miejscu widokowym na Ziemi 😀 Z całego serca polecam tę miejscówkę.

ARCHIWALNE WPISY
ALASKA

blog